2 pary wyjść z tyłu ciągnika (kosiarka bijakowa z przesuwem hydraulicznym, przyczepa wywrotka)
2 pary wyjść po środku ciągnika do zasilania ładowacza czołowego
2 pary wyjść z przodu ciągnika do zasilania przedniego podnośnika (pług do śniegu)
Jako że mam aktualnie rozdzielacz który jest wykorzystywany do zasilenia ładowacza czołowego, pomyślałem, że mógłbym go wykorzystać w mojej instalacji i w głowie powstał mi taki schemat całej instalacji:

Założenia są takie, że nie ma raczej opcji, że będę potrzebował jednocześnie wyjść z tyłu i z przodu, więc nie jest mi koniecznie potrzebne sterowanie w tym samym momencie. Dlatego zastosowałem zawory trójdrożne które umieszczone byłyby gdzieś niedaleko rozdzielacza (na szczęście L1-205 to dość duży traktorek) i niby przekierowywałbym sterowanie na wyjścia którymi chciałbym sterować.
Dalej, raczej dość mało prawdopodobna jest sytuacja, że podczas odśnieżania podwórka potrzebowałbym jednocześnie i tura i przedniego podnośnika. Do odśnieżania najlepiej tura byłoby zdemontować, jednak czasem na jakieś sporadyczne zepchnięcie śniegu może nie być czasu na demontaż ładowacza, dlatego pomyślałem, że mógłbym tura podnieść maksymalnie do góry, po czym zamknąć zawory dwudrożne (nie wiem jednak czy tur mimo wszystko wtedy nie opadnie?) i sterować wyjściami na przodzie ciągnika. Sytuacja taka raczej zdarzałaby się sporadycznie, dlatego zawory do odcięcia tura mógłbym zamontować gdzieś w jego okolicach.
Czy taka instalacja miałaby szansę zadziałać? Czy ładowacz nie opadnie jeśli tylko na zasileniu siłowników będą zawory a na powrotach nie? Czy powroty do rozdzielacza powinny być jedynie połączone trójnikami, czy musiałoby być zastosowane jakieś inne rozwiązanie?
Za plus mojego rozwiązania uważam fakt, że nigdy nie przeciąże za bardzo pompy w traktorku, bo nie ma możliwości zasterować jednocześnie więcej niż dwóch sekcji rozdzielacza.
Czekam na opinie fachowców, ja z hydrauliką siłową póki co nie miałem jeszcze nigdy doczynienia od strony innej niżeli obsługa


